środa, 1 maja 2013

10. "Zachowywała się jakby była jakaś opętana!"

Obudziłam się w ramionach Harry'ego, który już nie spał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Przeciągnęłam się ziewając.
 - Hej słonko. - ucałował mnie w czoło. - Jak się spało?
 - Cudownie, wyspałam się jak nigdy. - uśmiechnęłam się do niego i wstałam. - Idę się ogarnąć.
 - Musisz? - powiedział Hazza z miną zbitego pieska. Oh, wyglądał przeuroczo.
 - Tak, muszę, nie mogę przy Tobie cały dzień wyglądać jak zombie.
 - Dla mnie wyglądasz ślicznie.
 - Taa, dla Ciebie, ale dla siebie i reszty świata nie, więc zaraz wracam. - powiedziałam, a w rzeczy samej mówiąc zaraz wracam miałam na myśli za 2 godziny, i zniknęłam za drzwiami łazienki. Oczywiście wzięłam ze sobą ciuchy. Umyłam się, lekki makijaż, włosy... i tak dalej, codzienność. Gdy byłam już gotowa wyszłam z toalety, a Harry już ubrany siedział na łóżku i grzecznie czekał na mnie.
 - Ile można? - zapytał z dość zabawną miną, co sprawiło, że zachichotałam.
 - Jak widać tyle można, ile tam byłam. - odparłam z uśmiechem.
~
Po śniadaniu oboje wyszliśmy do parku, tak tylko, żeby przewietrzyć mózgi, jak mawia mój tata. Gdy tak siedzieliśmy na ławce, w ciszy, która ani trochę nie była niekomfortowa, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczy pojawił się już trochę znany i w stu procentach znienawidzony numer... Monisia.
*Oczami Harry'ego*
Ktoś zadzwonił do Patrici. Gdy zaczęła zachowywać się niespokojnie, po głowie latało mi jedno imię, od którego już nie mogłem się uwolnić. "Monique, Monique, Monique...". Nagle Patti coś się stało. Zachowywała się jakby była jakaś opętana! Rzuciła telefonem o drzewo rozbijając go doszczętnie, po czym wstała i zaczęła krzyczeć z głową uniesioną w górę. Wystraszyłem się jej. Próbowałem ją uspokoić, ale ona mną rzuciła z jakąś dziwaczną, nadludzką siłą. Powędrowałem jakieś 7 metrów dalej, uderzając o murek. Wróciłem do niej, nie chciałem by jeszcze komuś stała się krzywda. Patricia znowu siedziała na ławce. Zapłakana tym razem. Zająłem miejsce obok, objąłem ją i pytałem co się stało, czemu tak się zachowała.
 - Nie wiem... Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia... Czułam się, jakbym - pociągnęła nosem - jakbym to nie ja, tylko ktoś inny władał moim ciałem. Przecież ja nigdy bym tak Ci nie zrobiła, a coś ty! Nawet bym cię nie uniosła, nie jestem silna.
 - Widziałaś to, co robisz? - zapytałem, przy czym przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie.
 - Tak... Widziałam... A dlaczego o to pytasz? - odpowiedziała mi wyraźnie zdziwiona.
 - Bo... oczy powędrowały ci gdzieś na górę i zostały same białka. Wyglądałaś strasznie, nawet ja się bałem. - powiedziałem prawdę. Wstydliwą, bo ja ogółem nie boję się niczego!
 - O mój... - przełknęła ślinę - Zabierz mnie do psychiatry!
 - Co? Jesteś pewna?! - zrobiłem wielkie oczy.
 - Stuprocentowo. - westchnęła - Jakbym była normalna, to przecież bym tak nie zrobiła! O, o... Mama mnie zabije za zniszczenie telefonu.
 - Nie to jest teraz największym problemem! - podniosłem lekko głos. - Martwię się o Ciebie, Patricia... Wiesz, że jesteś najważniejsza,  a jeśli jesteś chora, będę Cię wspierał. Boję się o Twoje zdrowie... Czy jest coś jeszcze, co mogłoby świadczyć o chorobie?
 - Nigdy się nie zastanawiałam... Jak byłam niewidoma, to zawsze śnili mi się Ci sami ludzie, Ci, których nawet nie znam. Odkąd odzyskałam wzrok przestali mi się śnić, ale słyszę głosy, których nikt inny nie słyszy. Nigdy o tym nie wspominam, ani nie myślę, bo bałam się, że jestem jakaś psychiczna. No, a wychodzi na to, że właśnie jestem i chyba mam schizofrenię. Cudownie, tylko tego brakowało mi do szczęścia! - uśmiechnęła się sarkastycznie.
 - Schizofrenię i możliwe, że jakieś zaburzenia po tym co zrobiłaś. Umówię Cię do psychiatry...

----------

OH MY GOSH, ILE JA NIE PISAŁAM... sorki :C Macie za to taki tam rozdział heheszkej. KOMENTUJCIE!!!

~ Patty ♥